polecam wszystkim moje nowe odkrycie kulinarne:
penis wołowy, rozmiar 95 cm, suszony.
BEZ JAJ!!!!!!!
wtorek, 24 sierpnia 2010
poniedziałek, 23 sierpnia 2010
absolutna inwigilacja
pamietacie pasiaki? pasiaki wrócily. razem z mniej urocza koszulka czarna, w ktorej moja pupa nie wyglada tak uroczo jak w pasiakach. przydzialowy mundur wiezienny.
elementy wspomagajace inwigilacje: zapalone swiatlo w przedpokoju, kiedy spie, zapalone swiatlo w lazience, kiedy spie, otwarte drzwi na balkonie, kiedy spie. kazde mlasniecie jezorem (nawet na pusto, w powietrze - probowalam) konczy sie wrzaskliwym: - Nie!
dzialania wywiadowcze zostaly potrojone po tym jak w niewiadomych okolicznosciach zniknal jeden z dwoch szwow na moim srommie.
przeciez sie goi, nie.
elementy wspomagajace inwigilacje: zapalone swiatlo w przedpokoju, kiedy spie, zapalone swiatlo w lazience, kiedy spie, otwarte drzwi na balkonie, kiedy spie. kazde mlasniecie jezorem (nawet na pusto, w powietrze - probowalam) konczy sie wrzaskliwym: - Nie!
dzialania wywiadowcze zostaly potrojone po tym jak w niewiadomych okolicznosciach zniknal jeden z dwoch szwow na moim srommie.
przeciez sie goi, nie.
kiedy ranne wstaja zorze
Godz. 5.12.
Burka: - siku mi sie chce, siku! natychmiast musze siku!
Maksiu: - Burka, TY szyjesz!
Burka: - siku mi sie chce, siku! natychmiast musze siku!
Maksiu: - Burka, TY szyjesz!
niedziela, 22 sierpnia 2010
spisek pająków
Maksiu: - wsztawaj, Burka, wsztawaj!
Burka: - spac mi sie ce.
- wsztawaj, mówie! czego lezysz jak padalec?! wsztawać mi jusz!
- odwal sie.
- ale co sie ształo, Burka? dlaczego ciebie szuke sztarszą ode mnie noszą na rekach? a?
- Mksiu, to wszytko wina pająków.
- co?
- ostnie, co pamietam, to pająki. one mnie te pająki obchdzily, a ja je prbowalam lapac, ale jezyk moj bunt podnsł i gonic nie chcial. a ptem to widze ćbie jak mi robisz usta-usta. i jmnika.
- czerep ci zmocherowial, Burka? jakie pajaki? byl tam jeszcze ktosz?
- no, była jeszcze taka ksiemżniczka w białej, brdzo bialej sukience.
- mowila cosz?
- macala mnie po trzeszczacym boku i powiedziala: "Odma podskórna, trzeba sprawdzić, czy klatka cała".
Burka: - spac mi sie ce.
- wsztawaj, mówie! czego lezysz jak padalec?! wsztawać mi jusz!
- odwal sie.
- ale co sie ształo, Burka? dlaczego ciebie szuke sztarszą ode mnie noszą na rekach? a?
- Mksiu, to wszytko wina pająków.
- co?
- ostnie, co pamietam, to pająki. one mnie te pająki obchdzily, a ja je prbowalam lapac, ale jezyk moj bunt podnsł i gonic nie chcial. a ptem to widze ćbie jak mi robisz usta-usta. i jmnika.
- czerep ci zmocherowial, Burka? jakie pajaki? byl tam jeszcze ktosz?
- no, była jeszcze taka ksiemżniczka w białej, brdzo bialej sukience.
- mowila cosz?
- macala mnie po trzeszczacym boku i powiedziala: "Odma podskórna, trzeba sprawdzić, czy klatka cała".
piątek, 20 sierpnia 2010
update
- Ty, a co ona ma takie mokre futro pod prawą pachą?
- O, k...
5 minut pozniej.
pan w bialych portkach, bialej koszuli, okularach (mina zmartwiona): - Na szycie to już niestety za późno. Szycie się robi góra 4-6 godzin po ugryzieniu, teraz to moglibyśmy zrobić szyciem większą krzywdę. A szkoda, bo przydałyby się ze dwa-trzy szwy. Ząbek przeszedł przez skórę, omięsną i naruszył trochę mięsień. Ale się zagoi, zagoi.
- O, k...
5 minut pozniej.
pan w bialych portkach, bialej koszuli, okularach (mina zmartwiona): - Na szycie to już niestety za późno. Szycie się robi góra 4-6 godzin po ugryzieniu, teraz to moglibyśmy zrobić szyciem większą krzywdę. A szkoda, bo przydałyby się ze dwa-trzy szwy. Ząbek przeszedł przez skórę, omięsną i naruszył trochę mięsień. Ale się zagoi, zagoi.
czwartek, 19 sierpnia 2010
goscinnosc polska
chcieli mi zrobic niespodziewajke, ale ja juz po drodze wyczailam, ze jedziemy do miejsca, gdzie jest duzo psow jak ja, a nawet w kolorze blond i ze bedzie ubaw.
wyskakuje z samochodu, jest ekstra, deszcz nie leje, tatus na horyzoncie, ale cos mi sie niepewnie robi. tatus to z trzema babami jest: z ciotką przyszywaną, z kuzynką przyszywaną i jakąś taką, co jej ani razu na oczy nie widzialam.
najpierw ojciec mnie sprowadzil do parteru: wrrr. po ojcowsku.
potem ciotka: wrrr.
tamte dwie az sie rwaly, ale byly na smyczy, wiec znowu ojciec: wrrr i ciotka: wrrr.
kuzyneczke ze smyczy spuscili - dzień dobry. wrrr.
- ui - ja na to.
i jeszcze tą trzecią spuscili i oni wtedy jakby sie zmowili i wszyscy we czterech na mnie razem: wrrrrrrr.
odgonili, ja przy nodze grzecznie, ale te mnie zaczepiajaaaa.
i znowu stadem na mnie, i znowu rozgonili, juz ledwo ledwo, a ja sie dre jak zarzynany swiniak.
bo boli.
rezulat spaceru:
przerazenie moje wielkie, rana gryziona trzycentymetrowa na sromie, szwy dwa, antybiotyk, antyopuchliznowiec.
wyskakuje z samochodu, jest ekstra, deszcz nie leje, tatus na horyzoncie, ale cos mi sie niepewnie robi. tatus to z trzema babami jest: z ciotką przyszywaną, z kuzynką przyszywaną i jakąś taką, co jej ani razu na oczy nie widzialam.
najpierw ojciec mnie sprowadzil do parteru: wrrr. po ojcowsku.
potem ciotka: wrrr.
tamte dwie az sie rwaly, ale byly na smyczy, wiec znowu ojciec: wrrr i ciotka: wrrr.
kuzyneczke ze smyczy spuscili - dzień dobry. wrrr.
- ui - ja na to.
i jeszcze tą trzecią spuscili i oni wtedy jakby sie zmowili i wszyscy we czterech na mnie razem: wrrrrrrr.
odgonili, ja przy nodze grzecznie, ale te mnie zaczepiajaaaa.
i znowu stadem na mnie, i znowu rozgonili, juz ledwo ledwo, a ja sie dre jak zarzynany swiniak.
bo boli.
rezulat spaceru:
przerazenie moje wielkie, rana gryziona trzycentymetrowa na sromie, szwy dwa, antybiotyk, antyopuchliznowiec.
poniedziałek, 9 sierpnia 2010
pół krolestwa
za siedmioma radarami, za siedmioma hipermarketami, za siedmioma stacjami benzynowymi mieszkał królewicz zaklety w zabe. czekal na swoja ksiezniczke.
- wstawaj, kermit!
sie wymsknal. - dawaj cmoka zabichu, pol krolestwa moje ma byc! - a ten kic, kic - ucieka. - nie rechocz stary, przepiekny jestes ty, przepiekna jestem ja - w czym problem?
łapą go: - dokad to, darling?! kochamy sie czy nie? pol krolestwa piechotą nie chodzi!
- Burka, zostaw! - krzykneli, a on czmychnal. probowalam potem innych co to pretendowali do roli krolewiczow, ale do niczego nie doszlo.
- wstawaj, kermit!
sie wymsknal. - dawaj cmoka zabichu, pol krolestwa moje ma byc! - a ten kic, kic - ucieka. - nie rechocz stary, przepiekny jestes ty, przepiekna jestem ja - w czym problem?
łapą go: - dokad to, darling?! kochamy sie czy nie? pol krolestwa piechotą nie chodzi!
- Burka, zostaw! - krzykneli, a on czmychnal. probowalam potem innych co to pretendowali do roli krolewiczow, ale do niczego nie doszlo.
czwartek, 5 sierpnia 2010
wpis od lat 18
chybanpewno mi sie podoba ten bialy z wczoraj.
troche mlody byl, tylko osiem miesiecy, ale przystojnyyyyy.
wiec zaczelismy nasz zwiazek od konsumpcji,
bo czasu nie bylo i wszyscy krzyczeli: NIE, ODEJDZ, NIE WOLNO
ja mu sie wystawiam, ogon podnosze, mowie: "bierz mnie, kochany"
a ta pierdola bez doswiadczenia zadnego nasz zwiazek rujnuje
i zamiast z tylu to mnie z boku bierze, nie trafia, szczeniak jeden.
troche mlody byl, tylko osiem miesiecy, ale przystojnyyyyy.
wiec zaczelismy nasz zwiazek od konsumpcji,
bo czasu nie bylo i wszyscy krzyczeli: NIE, ODEJDZ, NIE WOLNO
ja mu sie wystawiam, ogon podnosze, mowie: "bierz mnie, kochany"
a ta pierdola bez doswiadczenia zadnego nasz zwiazek rujnuje
i zamiast z tylu to mnie z boku bierze, nie trafia, szczeniak jeden.
neun, neun, neunzig
miła sympatyczna bez nałogów z wyczesanymi wlosami po francusku i polsku bez.
dzwon teraz: neun neun neunzig acht neun neunzig.
informacje dla wzrokowcow: prosto po bladoczerwonych kropkach na chodniku, przez zakropkowaną klatke schodowa, winde, przez klatke schodowa i wycieraczke.
czekam na ciebie
cmok
dzwon teraz: neun neun neunzig acht neun neunzig.
informacje dla wzrokowcow: prosto po bladoczerwonych kropkach na chodniku, przez zakropkowaną klatke schodowa, winde, przez klatke schodowa i wycieraczke.
czekam na ciebie
cmok
kwiatki
- wstawajcie, wstawajcie, zobaczcie, z paszczy pachnie mi kwiatkami!
- Zgniłymi, Burka, zgniłymi.
- Zgniłymi, Burka, zgniłymi.
środa, 4 sierpnia 2010
racje
postanowilam zaczac podchodzic racjonalnie do moich racji zywieniowych. wiadomo, kazdy ma czasem racje, ja racje mam dwa razy dziennie. ale od wczoraj cos mi tych racji za duzo w racji, wiec racji jem połowę rano i połowę wieczorem. nie musze przeciez zawsze miec pelnej racji. wrecz przeciwnie, polowa racji na moje cialo ma znacznie korzystniejszy wplyw. mam racje?
poniedziałek, 2 sierpnia 2010
melancholiya
egzystencjalne mysli sie na mię rzucaja stadnie, pozwolcie zatem, ze zaproponuje wam wiersz wlasnej produkcji zatytulowany "do wysokosci 20 cm"
slad na ziemi swoj zostawie
znacznie trwalszy niz po kawie
piszac wiersze tu na scianie
gdzie ma krew na wieki zostanie
(to mię sie narzucilo jak po spaniu wstalam i zobaczylam, ze slad krwawy splywa po scianie, o ktora sie oparlam czescia tylna ciala swego. melancholiya mnie dopada czy co?)
slad na ziemi swoj zostawie
znacznie trwalszy niz po kawie
piszac wiersze tu na scianie
gdzie ma krew na wieki zostanie
(to mię sie narzucilo jak po spaniu wstalam i zobaczylam, ze slad krwawy splywa po scianie, o ktora sie oparlam czescia tylna ciala swego. melancholiya mnie dopada czy co?)
Subskrybuj:
Posty (Atom)