środa, 31 marca 2010

napasc w bialy dzien

- gdzie bylas?!!!!! gdzie do jasnej nosówki bylas?!!!
- O Boszsz...
- nie wiesz nawet, co tu sie dzialo!!! nie wiesz, co sie dzieje, jak wychodzisz na 2 godziny 4 minuty i 42 sekundy!!!!
- Co się stało, Burka?
- co się stało? co się stało?! sok jablkowy sie na mnie rzucil!!!!!!!
- Co takiego?
- rzucil sie na mnie jak tylko podeszlam do kuchni! 2 litry zywej cieczy (chociaz w srodku juz bylo chyba mniej). ugryzlam, to popuscil w kuchni, ale mnie scigaaaaaaaaal! na dywan za mna pobiegl, ja uciekam, ten za mna, ja robie uniki, a ten tuz tuz.

w koncu sie wykrwawil.

trzese sie cala, nerwy skolatane biednego hovawarta, nie wiem co ze soba zrobic, psychologa zadnego, przyjaciolki zadnej, ale zaraz, zaraz, gdzies tu byly gofry, rany nimi opatrze, i ten, no krem do rąk "przynosi ulgę suchej skórze" to jak w sam i w raz na ukojenie nerwow bedzie.


nie ma co plakac nad rozlanym sokiem.

na dywanie.