niedziela, 8 listopada 2009

koniec

no i wygladalo na to, ze sie doigralam.

z samego rana, BEZ SNIADANIA!, wepchnal mnie do bagaznika i wyzwiozl. patrze i patrze, i wcale nie poznaje okolicy. nic tylko pozbyc sie Buraski chca, ostatecznie ją zanieistniec, na wygnanie skazac, wloczege wieczna i syzyfowe prace. nawet baba jaga to jasia i malgosie karmila, a tu po prostu kaplica, no.

zatrzymal sie w jakims takim miejscu, gdzie slonce nie dochodzi i huk taki, halas, a tu niespodzianka!

wrocili!

misie niewlochate!

moje malouszate knury!

skumali, ze niebezpieczenstwo mi grozi i co tchu do bagaznika sie pchaja, zeby mnie ratowac! nareszcie w domu!

tylko tego wesolego miasteczka bedzie mi troche żal. juz tesknie.