czwartek, 13 sierpnia 2009

potop

ci ludzie to jednak niewyobrazalnie glupi sa.

po pierwsze primum - idziemy do sasiadki. i wszystko byloby normalnie normalne, gdyby nie to, ze tej sasiadki nie ma, a my i tak do niej idziemy i goscimy u niej w domu, i podjadamy kadzidelka, chociaz jej nie ma.

po drugie primum - od sasiadki idziemy na siku. a na dworze leje normalnie tak, ze bable sie robia takie przewielkie i geste, ze przejscia pomiedzy tymi bablami nie ma. wiec mowie jej: - o-o, nie ma mowy, niunia, ja tam nie wyleze.

a ta jakby nie rozumie co sie do niej normalnie mowi! wiec dawaj jeszcze raz: - niunia, kurna, nie widzisz, ze jakby niebo wali sie na glowe i zaraz potop nas pozalewa?!

no nie widzi i jeszcze zacheca: - Chodź, Burka, chodź, zrób siusiu.

to ja pod sciana, ze niby na ugode ide, a tak naprawde to powaznie mysle, zeby zaczac budowac arke noego, bo tej niuni, co sie nawet na żone noego nie nadaje, to przeciez przez mysl nie przejdzie, ze moge byc ostatnią hovawarcicą, ktora ocaleje z potopu. przeciez pozostale hovawarty to sa wszystkie psami podworzowymi i je na bank zaleje, i sie potopia, bo z wielka woda to zartow do kurnej swieczki nie ma.

- Zrób siku.

no dobra, robie.