ja to ich naucze wreszcie porzadku. widze, ze sie ubiera.
- na dwor, na dwor! - szczekam.
- Nie! Szszszszsz - pokazuje palcem na ustach.
- na dwor! na dwor, na dwor! - a ta nie rozumie i wręcz przeciwnie bezczelnie zdejmuje buty na powrót, i sciaga kurtke, i sie do mnie nie odzywa.
to sie klade. czas mija.
ubiera sie. maly odglos wydaje ja: - hau!
a ta sciaga znowu kurtke siada, i mnie olewa. a czas mija. moj czas spacerowy, zeby byla jasnosc. wiec jak po dwoch godzinach po raz dwiescie piecdziesiaty osmy sie ubiera, to udaje, ze jej nie widze.
poniedziałek, 8 lutego 2010
Subskrybuj:
Posty (Atom)