szczeniaki w moim wieku to juz sie zastanawiaja powaznie nad swoja kariera zawodowa. wiadomo, presja starych, coraz to nowe wynalazki wychowawcze, bobo migi czy bobo arty, zeby tylko bystrzak wyrosl z gowniarza.
ja juz postanowilam.
dlugo sie zastanawialam i mimo podszeptow rozsadku stawiam na laczenie przyjemnosci z pozytecznoscia. z takim pozytkiem spolecznym, ktory bardzo lezy mi na sercu, szczegolnie powiazany z porzadkiem, bo przeciez hovki to sa psy z niemiec, a w niemczech to wiadomo jak sie do porzadku odnosza.
no wiec postanowilam zostac smieciarzem. smieciarą moze raczej biorac pod uwage feministyczne trendy jezykowe, ale wy mozecie mowic mi - smieciarka.
plusow ujemnych brak, plusow dodatnich jest az nadto: lubie zbierac piora gołębie, gumom do żucia dawac nowe życie po tym, jak ktos je wyplul, zbierac patyczki i obsmarkane chusteczki higieniczne, kawalki chlebka gołębiego i buleczki wyrzucone przez dwulatki z wozka.
ale uwaga, smieciarstwo to kariera nie dla kazdego. pogoda nie deszcz, wyjsc trzeba i jeszcze robic za odkurzacza. trzeba byc przygotowaną na to, ze zadnego dnia nie da sie przygotowac na wszystko, co sie wydarzy. ze kazdy dzien to jest inny i trzeba byc takim otwartym i flexible. dzisiaj na przyklad znalazlam, wyobrazcie sobie, zdechłą wysuszona myszke z rozczapierzonymi lapkami! PYCHA!
piątek, 7 sierpnia 2009
Subskrybuj:
Posty (Atom)