- Noga - że mam niby przy nodze siedziec i czekac grzecznie, i dostane kurczaczka albo chrupanke, ale NIE MOGE! on odchodzi i zaraz nieszczescie jakies gotowe, przeciez beze mnie to sobie nie poradzi w lesie ciemnym i lisciastym.
- Noga.
i juz nie moge normalnie, i siadam, i wstaje, i nie moge.
- Szukaj!
jeeeeeea, lecimy, pedzimy normalnie biegiem, ale ja szybsza jestem, a ta gamońka mnie spowalnia. puszczaj, babo jedna! on tam biedak zagubil sie w gestym lesie, slimaki go porwaly, drzewa podstepnie zaatakowaly, golebie hodowane na dzialkach spuscily desant, no puszczaj, no!
i z gorki pedzimy, i po plaskim, i z gorki, i z gorki, i nie dala rady bździągwa jedna wreszcie i puscic musiala, bo juz na pazurki to nie dawala rady leciec, tylko na ryja.
zdążylam.
uratowałam.
ale malo brakowalo.