czwartek, 21 maja 2009

na trawce


jak z ciotka Mikra siedzimy w ogrodku, dwie rasowe suki strozujace, to nic nas nie obchodzi. trawa jest super. luz, nie. tak sobie siedzimy. i siedzimy. i trawa jest. i tlumy moga wchodzic do ogrodka, a my zobaczymy dopiero jak nam na ogon nadepna.
















ale tylko pod warunkiem, ze to znajome tlumy.

lozko 2

zdecydowanie dzisiaj od rana mam za duzo energii. gryze po nogach, spodniach, zwisajacej bluzie, a ONI nic. berserk mi sie wlaczyl na calego i ku mojej radosci w trybie berserka potrafie chodzic po pare razy dziennie kilkanascie do kikudziesieciu minut z przerwaniu na siku na pieluszce.

czasami robia przerwy na szkolenie: siad - zostan, stoj - zostan, idziemy + fakultatywnie smycz. zostaje na zostan, bo pod nosem mam super przyjemny serek, ktory moge wtedy podlizac.
ale i tak wole lydki i spodnie.

tym razem musialam ICH porzadnie wkurzyc, bo po ktoryms ugryzieniu wyszli. hi hi, pewnie mysleli, ze mi bedzie przykro.

niedoczekanie.

WRESZCIE LOZKO NALEZALO DO MNIE!

wskoczylam i wytarzalam sie w koldrze jakbym robila to od zawsze, a kiedy po minucie uslyszalam dzwiek klamki, zgrabnie, z nieznacznym zarzuceniem zadem nad glowa, zeskoczylam na podloge i radosnie rzucilam sie do powitania.

nie ma zdjecia, nie ma dowodu :-D

jezzzzzzz, niech ONI czesciej wychodza!

tutka 3


normalnie nie moge! tutka niby taka sama, ale nic z niej nie wylatuje po traceniu lapa. tracenie lapa tez odpada, bo na pontonie kiepsko sie kreci.
co jest?!
z jednej strony, zamknieta, z jednej strony zamknieta. jeszcze raz: z jednej strony zamknieta, z jednej strony zamknieta.
z obu stron zamknieta!
to robie wlam. wsciekly wlam. powarkuje dla odwagi. no i sie wsciekam, bo przeciez grzechocze, ja sie slinie i nic nie moge zjesc.
4 minuty i mam rozgryziona koncowke, wiec otwieram paszcze i leci samo. hi, jak poloze wyzej, to juz w ogole leci samo. leci, leci i nagle nie leci. nie ma. w pontonie tez juz nie ma.
ech, nie pozostaje mi nic innego jak tylko rozszarpac zlosliwa tutke.

lozko

byla dokladnie 05.40 jak niepostrzezenie udalo mi sie wskoczyc na lozko w JEJ nogach. hi, ON tez nie zauwazyl. wiec zaczelam sie skradac. na brzuchu, lapa za lapa w JEJ kierunku. dluga sie zrobilam na pol lozka, ale co zrobic - rosne, nic na to nie poradze, ze jak sie czlowiek, znaczy pies, znaczy suka skrada, to sie robi dlugi jak jamnik. od razu wiedzialam ze z jamnikiem Portkiem to mam wiele wspolnego.
ale do rzeczy: obudzila sie i widze, ze nie wierzy, ze ja tak lapa za lapa z usmiechem w jej kierunku. nie wiem, czy w ten usmiech nie wierzyla, czy co, ale poglaskala po lebku i kazala zejsc.
nie ma zdjecia, nie ma dowodu.