sobota, 31 października 2009

biale widmo

wywiezli nas, znaczy sie mnie i ciotke, na jakies pola nieznane. ja tam lubie takie wyzwania, nie powiem. na poczatku bylo okej. biegalysmy, węszyłyśmy, blotko zaliczylysmy.


a potem pojawilo sie to COŚ. biale i zdecydowanie niegodne zaufania. od razu wyczulam podstep, a glupia nie jestem, wiec co sie tam bede niepotrzebnie zblizala.


ale Mikra brawurowo podeszla do sprawy, jakby w ogole nie zdawala sobie sprawy z zagrozenia. ze dzis to halloween jest i tam w krzakach to straszy pewnie.

no wiec, chcac nie chcac, i ja musialam sie zblizyc do bialego obiektu niewiadomego pochodzenia. wcale a wcale mi sie to nie spodobalo. wrodzony rozsadek nakazal mi szybki odwrot. co sie bede niepotrzebnie narazala. mloda jestem, cale zycie przede mna.


kto wie, co takie biale plastikowe krzeslo ma na mysli, kiedy tak stoi bez sensu na srodku pola?