poniedziałek, 17 sierpnia 2009

bunt


jest tak: swoje piec miesiecy juz mam i starzy nie beda mi tu podskakiwac czy mam nasikac kolo pontonu czy nie, czy przychodzic na wolanie czy nie, czy ciagnac na smyczy czy nie, nie jestem juz slodziakowym szczeniaczkiem, mam swoje sucze sprawy i nic im do tego. i tak nie zakminią o co biega. zapuscilam na grzbiecie czarnego irokeza, bo co, kaczka, nie wolno?


reszte mam burą, bo taki sprany bury to jest moj ulubiony kolor od teraz. rozwazam dokupienie glanow, bo to na scenie dobrze wyglada, bo postanowilam, ze zaloze kapele.

pierwsza piosenka leci tak:

"bury, bury, bury, bury miś
jaaka pię-kna suuuka
bury, bury, bury, bury miś
kaażdy ta-kiej szuuka"



i tak w kolko, nie, na taka grzybowa melodie, ktora latwo w ucho wpada i juz, na kaczke przenajswietsza, nie chce wypasc, ale ja ją zagram z punkową jedyneczką i chrypliwym glosem bede szczekac.