wychodze ci ja dzisiaj na podworek i gorke za domem,
a tam jakby poduszke ktos rozwalil.
wszedzie bialo i pelno tego talatajstwa co morde oblepia,
wiec ryje ryjem w rowie moze cos wylowie.
raptem na polu banda jakas przenajwieksza
futrzakow osobistych wyrasta,
jest border i labek, i taka mniejsza ja,
a potem jeszcze potem nadciagają normalnie Trzej Muszkieterowie - granatowe płaszcze powiewają, a oni biegną i biegną. dwa bigle i doberman.
i wszyscy biegamy, i patyczki rwiemy az nam slina zamarza na gardle, i az ja zaczne zebiskami bronic swojego patyczka i wszystkich innych patyczkow, bo tez sa moje. niech wiedza. niech nie zadzieraja.
czwartek, 17 grudnia 2009
Subskrybuj:
Posty (Atom)