piątek, 15 maja 2009

cien pulpeta













wszedzie w meblach widze jakiegos drugiego psa, siadam i sie przypatruje. moze to pulpet uciekl z rak ukrainskich oprawcow, tylko jakis chudszy. wyglada zupelnie jak ja - pewnie zmizernial na obczyznie biedak

tutka 2, a raczej kong


tak mi sie wydawalo, ze dostalam na obiad mniej niz zwykle.
- co jest, a? gdzie reszta? - awanturuje sie przymilnie.
na to slysze: - siad.
to siadam.
i: - stoj.
no dooobra, stoje.
az tu z rak leci kong. a w kongu moje chrupanki!
ta reszta z miski podstepnie wykradziona! i utkane tak, ze metoda na pac lapą-wylatują nie dziala. potrzebne jest zupelnie nowe podejscie: wydlubac co sie da z wierzchu, zgryzc koncowke - czesc sama wyleci, gryzc i czekac az wyleci reszta. trzy minuty i z bańki.
a mialo byc z tym tyle kombinowania. phi!

operacja "powrot" przebiegla pomyslnie
















wszystko przez ta kwarantanne. zamiast jechac jak czlowiek na czterech lapach, ugrzezlam w plecaku w autobusie nr 522 pelnym wyszczerzonych dziewczyn z dredami, chlopakow w bojowkach, troche mlodszych chlopakow w garniturach i dziewczyn w bialych koszulach.
na polecenie "Można głaskać" na twarzach urosly im jeszcze wieksze banany i dawaj do mnie z lapami.
mile.
- To pudel? - pan z wąsem az obrocil sie na wlasnym siedzeniu.
- jaki kurde pudel?! czy pan nie widzi, ze jestem hovawartem? - odpyskowalam bezczelnie.
- A skąd ta rasa? - drazy wąchol.
- no kurde z niemiec - mowie i sama nie wiem dlaczego zaczynam piszczec.
a, pewnie juz mnie nudzi ta konwersacja, bo do nastepnego przystanku kawal drogi i nikt nie przechodzi do obwąchania obok, i jeszcze nie ma tej pani, ktora pozwoli mi podrapac pazurami jej granatowy zakiet, i tej, ktora nosem dotknie mojego nosa pytajac czule: - Cujes pieska?
za to pan z wąsem nie daje za wygrana: - Wygląda jak spaniel.
i dalej nawija: - Kiedyś facet kupił zaskrońca na bazarze i mu wyrósł boa - poucza nie wiem kogo. - Cały pokój musiał na niego przeznaczyć.


















ale juz ledwie go slysze, bo zaczynam rozpoznawac, co ta pani nade mna nuci: "Jedziemy na wycieczkę, bierzemy Burkę w teczkę, a Burka fiku-miku, narobi w teczkę..."
hamowanie z piskiem i wysiadamy. nie wiem, co ta Burka mialaby w ta teczke.