piątek, 15 maja 2009
tutka 2, a raczej kong
tak mi sie wydawalo, ze dostalam na obiad mniej niz zwykle.
- co jest, a? gdzie reszta? - awanturuje sie przymilnie.
na to slysze: - siad.
to siadam.
i: - stoj.
no dooobra, stoje.
az tu z rak leci kong. a w kongu moje chrupanki!
ta reszta z miski podstepnie wykradziona! i utkane tak, ze metoda na pac lapą-wylatują nie dziala. potrzebne jest zupelnie nowe podejscie: wydlubac co sie da z wierzchu, zgryzc koncowke - czesc sama wyleci, gryzc i czekac az wyleci reszta. trzy minuty i z bańki.
a mialo byc z tym tyle kombinowania. phi!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz