niedziela, 14 lutego 2010

znowu boli troche

spacer nagrodowy byl, tylko tego sniegu troche za duzo chyba napadalo.

dyplomowany PIES TOWARZYSZĄCY

medal: zloty.
ocena: bardzo dobra.
lokata 1. na 9 psow.

znaczy sie dzielna jestem i zdolna.



do rzeczy:
chodzenie przy nodze na smyczy: 20 punktow na 20.
chodzenie przy nodze bez smyczy: 35 punktow na 40 (bo w miedzyczasie cegle sprawdzic musialam).
Do nogi: 9 na 10 (nie wiem, dlaczego).
Aport sznureczka: 28 na 30 (bo powiedziala "dobry pies" po "oddaj").
Z siadu na waruj i na siad: 19 na 20 (chyba za pierwszym razem nie doslyszalam "siad" po warowaniu).
"Biegaj", a potem "noga": 19 na 20 (raz powtorzone "noga").
Uzębienie: 10 na 10 (nie znaczy, ze mam hollywoodzki usmiech, ale ze sie nie krecilam).
Zostawanie na "siad": 20 na 20 (ze 3 minuty mnie trzymal).
Zostawanie na "waruj": 20 na 20 (znowu dlugo, a wokol sie dzialo).
Wrazenie ogolne: 8 na 10 (bo mogla mnie lepiej zaprezentowac).

W sumie: 188 punktow na 200.

okolicznosci przyrody

że to bedzie ciekawy dzien, to juz wiedzialam od rana, bo snieg padal i padal, i padal, i swiezutenki ciagle spadal i spadal, i spadal, i chocby pies stal w jednym miejscu, to caly czas cos nowego do wąchania sie pojawialo. mądry pan od szkolenia mowi, ze to jest tak, ze jak jest snieg, to zapach idzie w gore i pachnie milej.



wiec my wszyscy psy bylismy zachwyceni!

bo wchodzisz na plac, tam tylko pachołki rozstawione, nasz pan mily instruktor, egzaminator, my i inny pies z pańcią. czy mozna miec nam za złe, ze idac przy nodze musimy sprawdzic nosem przy ziemi, co mamy pod łapami?

tuz przed



co to ich dzisiaj wszystkich ponapadalo, to ja naprawde nie mam pojecia. nie weszli na plac, gdzie wąchania jest po pachy, tylko staneli w kupie przy plocie i smierdzieli. wszyscy dwunodzy smierdzieli strachem, a czworonodzy stawali na dwoch lapach, zeby wykumac, o co biega dwunogim.
- Ja to się tak nie stresuję przed swoimi egzaminami na studiach - mowi jeden dwunogi.
- Ma ktoś koniaczek? - i sie smieja nie wiedziec z czego.