że to bedzie ciekawy dzien, to juz wiedzialam od rana, bo snieg padal i padal, i padal, i swiezutenki ciagle spadal i spadal, i spadal, i chocby pies stal w jednym miejscu, to caly czas cos nowego do wąchania sie pojawialo. mądry pan od szkolenia mowi, ze to jest tak, ze jak jest snieg, to zapach idzie w gore i pachnie milej.
wiec my wszyscy psy bylismy zachwyceni!
bo wchodzisz na plac, tam tylko pachołki rozstawione, nasz pan mily instruktor, egzaminator, my i inny pies z pańcią. czy mozna miec nam za złe, ze idac przy nodze musimy sprawdzic nosem przy ziemi, co mamy pod łapami?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz