poniedziałek, 21 marca 2011

maltrety

zapomnialam sie, normalnie taka happy bylam - slonce grzeje, ptaki cos tam swiergolą, wiewiorka ucieka nie za daleko, gowno we wlosach. la dolce kita!




do czasu.

zamiast do domu do smietnika mnie zaciaga. juz wiem, po co, wiec sie zapieram, ze po mojej kupie, ale podloga zdradziecka sliska i nie daje rady. pod kran trafiam z woda lecaca niemrawo, ale jak przerazliwie!!!!!!!!

malo tego. w domu do wanny. woda leci jeszcze bardziej przerazliwie. szampon nie szczypie w oczy, ale wiadomo jak to jest z tymi szamponami. podejrzane i podstępne.

i o co te maltrety? o tą małą rozbryzganą po moim karku i pysku, i kawalku boku, i drugiego boku jasnosraczkową kupeczkę. o chwilke zapomnienia.

niedziela, 20 marca 2011

z wizyta

w gosciach to kozacko jest. mozna od niechcenia klapnac morde na stol, otworzyc paszcze, wysunac jezyk i wsadzic w maslo.

piątek, 11 marca 2011