środa, 22 lipca 2009

moj ssssssskarb

kosc wielka, wieksza ode mnie, znalazlam w trawie na spacerze, i nie dali, nie pozwolili. - NIE - krzyczal. - NIE RUSZ - a ja tak tylko troszke, troszszennke, chcialam troszeniusienko tylko poprobowac, przysmak taki, a on nie powzwolil, moje, moje, moje daj daj daj
proszszszsze, prrrroszszszszszeeee

- NIE WOLNO.

czym skorupka za mlodu...


mowia ze sie szybko ucze, oczywiscie ze tak i mam tez swietna pamiec i skromna jestem.

numer raz wykonany zapamietuje na pozniej.

znowu zrobilam inspekcje na cudzym podworku, tym razem w altance dzialkowej.
















obca suka wisiala na lancuchu sznurkiem przedluzonym,

a ja to do miski hyc - wycie,
to do altanki - szczekanie,
ogonem jej przed zebiskami machnelam - piana z pyska.

i na dalszy spacer w podskokach z ogonem jak husaria - a w tle zawodzenie marsza mi gralo.