środa, 17 lutego 2010

wycięcie

od rana mnie dzisiaj żałują. - Biedny misio, biedny.
i przytulaja.

pewnie, ze biedny jak dzien zaczyna bez sniadania i nawet na podworku nic nie znalazl, i jeszcze do tego wlasnie wyzygal wczorajsze zdobyczne zylaste mieso.

- Pamiętaj, na 18.30.
- Pamiętam. Żeby tylko ta pectinectomia wystarczyła.
- Żeby.

czyli jednak idziemy do pana w bardzo bialych portkach? halo, pytam sie, beda mi wycinac przywodziciela?
jezzz, trzymajcie kciuki. naprawde.

4 komentarze: