środa, 14 października 2009

na wygnaniu

juz wieczor, a oni po mnie jeszcze nie wrocili. nie wiem co im sie wydaje, ale ja proznowac nie zamierzam. bilans dnia:
- jedna nadgryziona pileczka, tylko co to za pileczka: styropianowa. phi! jakby bylo o co krzyk robic
- starannie przezuta owieczka. zabrali, a juz zaczela smakowicie namiekac. nie takie owieczki sie jadalo u tych moich prawdziwych onych, a tutaj to chyba nic juz psu nie wolno... faszysci jacys

i nawet na te mala krzykliwa i skaczaca nie mozna juz sobie spokojnie naszczekac, jakby mnie do zabawy przez caly czas nie zachecala. a potem krzyczy, ze nie, dziwna jakas. moze jutro moi wroca, to im opowiem, jakie tamci nowi dziwy wyprawiaja. ze normalnie w glowie sie nie miesci. poleze pod drzwiami i poczekam. jak im opowiem, to beda boki zrywac.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz