rzuca na podloge kurczaka kawalek, ja sie rzucam, krzyczy "zostaw" i sciaga smycz. to zostawiam, a po chwili zastanowienia jeszcze siadam. kurczak sam leci do pyska.
potem to juz w ogole na rzucanego kurczaka sie nie rzucam, bo po co jak i tak sam przyleci do pyska.
a potem idziemy na niby-spacer po pokoju i kurczak spada, i "zostaw", i znowu siadam, i leci do pyska.
fajnie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz