środa, 8 lipca 2009
wół
jak przyszlam po zabawie z mopsikiem, to juz byli. bo mopsik to kolega moj jest jeden z lepszych, zawsze gotowy to platania sie smyczami przy obsranym trawniku. wiec jak przyszlam to oni - znaczy goscie - juz rozsiedli sie przy stole i jakies piski zaczeli wydawac. no miłe.
i wtedy nieoczekiwanie okazalo sie, ze przyszli z prezentem DLA MNIE! taka kosc, co to z kosci nic w sobie nie ma, twarda niby, a miekka taka, gumowata troche. MNIAM! podobno ze skory wolowej - nie wiem, nigdy wolu nie widzialam nawet przez okno, ale na oko to smaczna bestia jest ten wół. normalnie poza tym wołem to swiata nie widze. wole, kocham cie, chce sie z toba polaczyc na wiecznosc, chce byc z toba jednoscia, chce cie zjesc, mimo wszystko.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz