wujek znalazl go na tylach domu w ogrodzie.
dzielny taki byl i zaczal na niego szczekac.
i szczekac.
i szczekac dalej.
potem go zaczal podkopywac. i szczekac.
i szczekac.
i szczekac dalej.
jeszcze potem go zaczal nosem tracac. i szczekac.
i szczekac.
i szczekac dalej.
a jeszcze jeszcze potem zaczal go podrzucac i wtedy pani sasiadka podniosla krzyk, ze pies sie pokaleczy, ze pewnie Jeza znalazl, i widziala jak go podkopuje, i nosem traca, i nim podrzuca.
wiec Jeza wyniesiono do lasu.
niestety nie wiem, ile czasu Jezowi zajal powrot.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz