wtorek, 9 czerwca 2009
koszmar z ulicy rozwiązow
dzisiejsza noc to koszmar byl. o godz. 23.30, kiedy juz spali, pojawilam sie na wysokosci ich twarzy i zaczelam piszczec. robie tak na wsi, jak chce wyjsc rano na siku.
reakcja: - Zgłupiałaś, Burka? Idź spać, idź.
a potem stało się cos strasznego.
kupa przerazliwuska zaczela sie ze mnie lac i lac: na sciane w kacie, na listwy przypodlogowe, na zaslony. reszta trafila na podloge, na podloge obok i na podloge obok. zachwialam sie prawie mdlejac i lapa wdepnelam w to, co bylo na podlodze obok. jedna albo dwiema. trzecia tylko lekko zahaczylam. i wrocilam spac.
smrod dobrze budzi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz