środa, 6 kwietnia 2011

faul

zabawa polega na tym, ze ona kopie kamyczek, ja go blokuje lapami albo za nim pedze jak nie zablokuje. kamyczki sa super, ja je obsliniam, zaznaczam, wiem, ktory moj jest i tylko moj. wiec tak: kop, kamyczek moj. kop, kamyczek moj. kop, ????? a to co? zglupiala czy jak? kopnela mi slimaka?!

wtorek, 5 kwietnia 2011

wlasciwy pies na wlasciwym miejscu

stoje, stoje, stoje, nuda, nuda, nuda, nagle jak nie spadnie mi pod lapy kawal dobrze uwedzonej kielbasy! w zęby i w nogi!

(w kuchni stalam na nielegalu. oplacilo sie)

poniedziałek, 21 marca 2011

maltrety

zapomnialam sie, normalnie taka happy bylam - slonce grzeje, ptaki cos tam swiergolą, wiewiorka ucieka nie za daleko, gowno we wlosach. la dolce kita!




do czasu.

zamiast do domu do smietnika mnie zaciaga. juz wiem, po co, wiec sie zapieram, ze po mojej kupie, ale podloga zdradziecka sliska i nie daje rady. pod kran trafiam z woda lecaca niemrawo, ale jak przerazliwie!!!!!!!!

malo tego. w domu do wanny. woda leci jeszcze bardziej przerazliwie. szampon nie szczypie w oczy, ale wiadomo jak to jest z tymi szamponami. podejrzane i podstępne.

i o co te maltrety? o tą małą rozbryzganą po moim karku i pysku, i kawalku boku, i drugiego boku jasnosraczkową kupeczkę. o chwilke zapomnienia.

niedziela, 20 marca 2011

z wizyta

w gosciach to kozacko jest. mozna od niechcenia klapnac morde na stol, otworzyc paszcze, wysunac jezyk i wsadzic w maslo.

piątek, 11 marca 2011

najpiekniejszy dzien w roku

na drugie urodziny dostalam dzisiaj:
- folie z opakowania,
- orzeszka,
- szmatke do czyszczenia ekranu.
wypas, co?

niedziela, 6 lutego 2011

PS

- wstawać! wstawać! rano juz jest, trzeba wyjsc.
- Burka, siódma dopiero...
- wstawać! już natychmiast - kwik - bo nie moge, mocz popuszcze, zsikam sie na dywam i bedzie nieszczescie no. no juz!
- Dobra, chodź.

wybiegam pedem, bo ile mozna trzymac. dobiegam do pierwszego lepszego trawnika, zeby jak najszybciej zostawic PS*: "byłam tu. Burka. zbliża mi się cieczka. do zo, przystojniaki"




*PS = Pełno Moczu

poniedziałek, 17 stycznia 2011

Chalet nr 5

- Jaki śliczny piesek! - zachwyca sie obca pani, kiedy mijam ja z moim nowym fryzem. szczerze sie do niej uprzejmie, bo widze, ze mam do czynienia ze znawczynia tematu. walnelam sobie mianowicie pasemka, a co, prawie, ze dorosla jestem, to kto mi zabroni i powie, ze nie. warunki pogodowe byly sprzyjajace, sniegi stopnialy ledwie wczoraj, wiec dzis wszystko jest grzaskie i swiezutkie. szczegolnie kupy. szczegolnie kupy srakowate, nadajace sie idealnie na rozlegle pasemka na karku.