atak klonow? mam mlodsza siostre? nie, to tylko ja w dwoch osobach. w jednej osobie teraz i w drugiej osobie dokladnie dwa miesiace temu
poniedziałek, 31 sierpnia 2009
piątek, 28 sierpnia 2009
pasja
- Burka, nie można pić z kibla.
- a to dlaczego?
- Bo kibel służy do oddawania moczu i stolca.
- czego takiego?
- No, kupy i siku.
- ja tam nie sikam.
- Ale ja tak, nie widziałaś?
- widzialam, widzialam. i co z tego? jak pije, to siku nie ma.
- Ale było wcześniej.
- ale teraz nie ma.
- Dlaczego nie możesz pić z miski jak normalny hovawart?
- bo z kibla fajniejsza.
- Co fajniejsza, woda?
- nie woda, misiu - zabawa. pasja taka moja nowa to picie z kibla. z china, znaczy porcelany, a nie tandetnego blaszaka. w spokoju bez metalicznych chamskich dzwiekow. bez podgladaczy, kameralnie. sprobuj, to zobaczysz.
- a to dlaczego?
- Bo kibel służy do oddawania moczu i stolca.
- czego takiego?
- No, kupy i siku.
- ja tam nie sikam.
- Ale ja tak, nie widziałaś?
- widzialam, widzialam. i co z tego? jak pije, to siku nie ma.
- Ale było wcześniej.
- ale teraz nie ma.
- Dlaczego nie możesz pić z miski jak normalny hovawart?
- bo z kibla fajniejsza.
- Co fajniejsza, woda?
- nie woda, misiu - zabawa. pasja taka moja nowa to picie z kibla. z china, znaczy porcelany, a nie tandetnego blaszaka. w spokoju bez metalicznych chamskich dzwiekow. bez podgladaczy, kameralnie. sprobuj, to zobaczysz.
zreszta tylko tacy dwunodzy idioci sikaja do czystej wody pitnej.
czwartek, 27 sierpnia 2009
mam nadzieje, ze nie jest za pozno
środa, 26 sierpnia 2009
poniedziałek, 24 sierpnia 2009
nowe podsumowanie strat
kto to widzial, zeby trzymac takie stare od dawna niemodne juz pantofle! przeciez przez pomylke nawet albo nieuwage ktos mogl je zalozyc!! i wyjsc na dwor!!! strach sie bac zobaczyc takie cos w butach sprzed czterech sezonow.
wiec je unieszkodliwilam.
przy okazji dokonczylam tez sprawe napoczetych juz klapkow drewniakow - lato sie konczy, a poza tym paski wbijaly sie w stopy. nie ma co sie meczyc i miejsce w szafie trzeba zrobic.
kapcie jednorazowe dla gosci tez leza juz nie wiadomo ile czasu i zaden gosc sie na nie nie zdecydowal - niepotrzebne.
nie mowiac juz o japonkach brudnych i z poprzedniego sezonu.
won.
mniam.
środa, 19 sierpnia 2009
po kafce to bede artystka
wtorek, 18 sierpnia 2009
kolczatka
jedno wymyslilo, ze juz taka jestem nieusluchana i pyskata, ze nie ma rady, trzeba mi kupic kolczatke.
- Tylko do szkolenia.
- To szczeniak jest, za mały na kolczatkę.
- Przecież nie będzie jej nosić cały czas.
- Nieważne. Szczeniak nie będzie chodzić zawsze przy nodze. To szczeniak.
- Ja już nie mam siły, jak ona tak ciągnie. Chcesz, ty ją wyprowadzaj.
i grzebia w internecie, a tam glownie bluzgi na tych, co uzywaja kolczatki na takich jak ja, bo krtan niszczy gowniarzom i wlosy wyrywa, i zakrwawiona szyje zostawia, bo niektore szczeniaki to uparte sa i walcza do konca.
- U dorosłych psów się ewentualnie używa.
- To już duża suka. Poczekaj aż będzie jeszcze większa.
a ja nic tylko slucham i slucham. i wreszcie jak idziemy na spacer to truchtam grzeczniutko jak na wychowanego pieska przystalo, i w ogole nie ciagne.
- No dobra, nie potrzeba kolczatki. Wszystko słyszała.
- Dobra suka.
- Tylko do szkolenia.
- To szczeniak jest, za mały na kolczatkę.
- Przecież nie będzie jej nosić cały czas.
- Nieważne. Szczeniak nie będzie chodzić zawsze przy nodze. To szczeniak.
- Ja już nie mam siły, jak ona tak ciągnie. Chcesz, ty ją wyprowadzaj.
i grzebia w internecie, a tam glownie bluzgi na tych, co uzywaja kolczatki na takich jak ja, bo krtan niszczy gowniarzom i wlosy wyrywa, i zakrwawiona szyje zostawia, bo niektore szczeniaki to uparte sa i walcza do konca.
- U dorosłych psów się ewentualnie używa.
- To już duża suka. Poczekaj aż będzie jeszcze większa.
a ja nic tylko slucham i slucham. i wreszcie jak idziemy na spacer to truchtam grzeczniutko jak na wychowanego pieska przystalo, i w ogole nie ciagne.
- No dobra, nie potrzeba kolczatki. Wszystko słyszała.
- Dobra suka.
poniedziałek, 17 sierpnia 2009
bunt
jest tak: swoje piec miesiecy juz mam i starzy nie beda mi tu podskakiwac czy mam nasikac kolo pontonu czy nie, czy przychodzic na wolanie czy nie, czy ciagnac na smyczy czy nie, nie jestem juz slodziakowym szczeniaczkiem, mam swoje sucze sprawy i nic im do tego. i tak nie zakminią o co biega. zapuscilam na grzbiecie czarnego irokeza, bo co, kaczka, nie wolno?
reszte mam burą, bo taki sprany bury to jest moj ulubiony kolor od teraz. rozwazam dokupienie glanow, bo to na scenie dobrze wyglada, bo postanowilam, ze zaloze kapele.
pierwsza piosenka leci tak:
"bury, bury, bury, bury miś
jaaka pię-kna suuuka
bury, bury, bury, bury miś
kaażdy ta-kiej szuuka"
i tak w kolko, nie, na taka grzybowa melodie, ktora latwo w ucho wpada i juz, na kaczke przenajswietsza, nie chce wypasc, ale ja ją zagram z punkową jedyneczką i chrypliwym glosem bede szczekac.
sobota, 15 sierpnia 2009
zle towarzystwo
mowia, ze Maksiu to ma na mnie zly wplyw. bo on to jak przyjezdza w gosci, to potrafi kupe nawalic zaraz jak wroci z dworu (gamonie nie wiedza, ze on kupe to na dwa razy rozklada i dopiero jak zrobi dwa razy to jest wysrany). to ja taki nagly sik wtedy robie, taki, ze nawet ja sama sie dziwie, bo w takim nieoczekiwanym miejscu za pontonem i patrzac jej prosto w oczy.
piątek, 14 sierpnia 2009
wielka woda
jakos mnie na ryzykanctwo wzielo, geny bohaterskich przodkow broniacych schwarzwaldzkich obejsc mnie dopadly, rozsadek zostawilam nudziarzom a kozie smierc i wbieglam.
do kaluzy. ale jakiej duzej! pies nigdy nie wie, co z takiej kaluzy sie wynurzy. i to jeszcze po burzy. kiedy sam nie jest jeszcze za duzy.
poranna kawa z ciastkiem
czwartek, 13 sierpnia 2009
potop
ci ludzie to jednak niewyobrazalnie glupi sa.
po pierwsze primum - idziemy do sasiadki. i wszystko byloby normalnie normalne, gdyby nie to, ze tej sasiadki nie ma, a my i tak do niej idziemy i goscimy u niej w domu, i podjadamy kadzidelka, chociaz jej nie ma.
po drugie primum - od sasiadki idziemy na siku. a na dworze leje normalnie tak, ze bable sie robia takie przewielkie i geste, ze przejscia pomiedzy tymi bablami nie ma. wiec mowie jej: - o-o, nie ma mowy, niunia, ja tam nie wyleze.
a ta jakby nie rozumie co sie do niej normalnie mowi! wiec dawaj jeszcze raz: - niunia, kurna, nie widzisz, ze jakby niebo wali sie na glowe i zaraz potop nas pozalewa?!
no nie widzi i jeszcze zacheca: - Chodź, Burka, chodź, zrób siusiu.
to ja pod sciana, ze niby na ugode ide, a tak naprawde to powaznie mysle, zeby zaczac budowac arke noego, bo tej niuni, co sie nawet na żone noego nie nadaje, to przeciez przez mysl nie przejdzie, ze moge byc ostatnią hovawarcicą, ktora ocaleje z potopu. przeciez pozostale hovawarty to sa wszystkie psami podworzowymi i je na bank zaleje, i sie potopia, bo z wielka woda to zartow do kurnej swieczki nie ma.
- Zrób siku.
no dobra, robie.
po pierwsze primum - idziemy do sasiadki. i wszystko byloby normalnie normalne, gdyby nie to, ze tej sasiadki nie ma, a my i tak do niej idziemy i goscimy u niej w domu, i podjadamy kadzidelka, chociaz jej nie ma.
po drugie primum - od sasiadki idziemy na siku. a na dworze leje normalnie tak, ze bable sie robia takie przewielkie i geste, ze przejscia pomiedzy tymi bablami nie ma. wiec mowie jej: - o-o, nie ma mowy, niunia, ja tam nie wyleze.
a ta jakby nie rozumie co sie do niej normalnie mowi! wiec dawaj jeszcze raz: - niunia, kurna, nie widzisz, ze jakby niebo wali sie na glowe i zaraz potop nas pozalewa?!
no nie widzi i jeszcze zacheca: - Chodź, Burka, chodź, zrób siusiu.
to ja pod sciana, ze niby na ugode ide, a tak naprawde to powaznie mysle, zeby zaczac budowac arke noego, bo tej niuni, co sie nawet na żone noego nie nadaje, to przeciez przez mysl nie przejdzie, ze moge byc ostatnią hovawarcicą, ktora ocaleje z potopu. przeciez pozostale hovawarty to sa wszystkie psami podworzowymi i je na bank zaleje, i sie potopia, bo z wielka woda to zartow do kurnej swieczki nie ma.
- Zrób siku.
no dobra, robie.
wtorek, 11 sierpnia 2009
a to bylo tak
zaatakowala mnie z krzaka, znienacka, bialo-czarna z dziwnym napisem, uderzylam zebami jak na drapieznika przystalo
powietrze z niej troche zeszlo, juz sie tak nie stawiala, morda zatrzeslam na boki, cos z niej odpadlo, potem bylo SIAD, kop, lece, leeeeece, leeeece, mam , znowu mordą na boki
potrzasne, zębem trące, wyszamocze, przeskocze, powietrza troche ujdzie, SIAD, kop, lece, leeeeece, leeeece.
z boku ja, z tylu, nad nia, w zęby ja biore,
potem bylo DO DOMU
zostala sama w krzakach, na nastepny raz ktory byl juz wieczorem
i znowu z krzaka, SIAD, kop, lece, leeeeece, leeeece, mam , znowu morda na boki potrzasne,
powietrza troche ujdzie
SIAD, kop, lece, leeeeece, leeeece
potem na pozniej schowana w krzaki
turlaj sie pilka
poniedziałek, 10 sierpnia 2009
jak wychowac czlowieka
z czlowiekami to nie jest latwo. wychowac takiego wymaga duzo cierpliwosci i przebieglosci. co chwila trzeba wpadac na nowy pomysl, bo nie nadazaja za mna normalnie.
nie spie juz tyle, co taki maly szczyl, to i szybciej zaczynam sie nudzic. ale oczywiscie NIKT nie widzi, ze ja sie tak dramatycznie nudze, ze nie mam co robic, ze moj mozg to w ogole nie ma sie czym zajac.
wiec tak, ide do lazienki, tam z wiadra wyciagam zmywak albo szmatke - taka niebieska podziurawiona - i wychodze z lazienki. to znaczy, nie, ze tak wychodze-wychodze, co to to nie. najpierw wystawiam leb - ze zmywakiem w pysku oczywista, potem prawa lapą robie krok do przodu i drepce tak:
drep drep drep
cichutko powoli pazurkami po podlodze, ale tak, zeby gamonie slyszeli. przystaje przy nich i gebe ze szmatka w ich kierunku kieruje, a jak nie widza, to dochodze nawet do pontonu. wtedy oni sie smieja i podchodza, i "oddaj" mowia, i ja oddaje. a potem znowu ide po szmatke. albo zmywak. az wreszcie wpadnie im do tych ludzkich łbów, zeby mi porzucac kółeczko.
nie spie juz tyle, co taki maly szczyl, to i szybciej zaczynam sie nudzic. ale oczywiscie NIKT nie widzi, ze ja sie tak dramatycznie nudze, ze nie mam co robic, ze moj mozg to w ogole nie ma sie czym zajac.
wiec tak, ide do lazienki, tam z wiadra wyciagam zmywak albo szmatke - taka niebieska podziurawiona - i wychodze z lazienki. to znaczy, nie, ze tak wychodze-wychodze, co to to nie. najpierw wystawiam leb - ze zmywakiem w pysku oczywista, potem prawa lapą robie krok do przodu i drepce tak:
drep drep drep
cichutko powoli pazurkami po podlodze, ale tak, zeby gamonie slyszeli. przystaje przy nich i gebe ze szmatka w ich kierunku kieruje, a jak nie widza, to dochodze nawet do pontonu. wtedy oni sie smieja i podchodza, i "oddaj" mowia, i ja oddaje. a potem znowu ide po szmatke. albo zmywak. az wreszcie wpadnie im do tych ludzkich łbów, zeby mi porzucac kółeczko.
sobota, 8 sierpnia 2009
piątek, 7 sierpnia 2009
kariera
szczeniaki w moim wieku to juz sie zastanawiaja powaznie nad swoja kariera zawodowa. wiadomo, presja starych, coraz to nowe wynalazki wychowawcze, bobo migi czy bobo arty, zeby tylko bystrzak wyrosl z gowniarza.
ja juz postanowilam.
dlugo sie zastanawialam i mimo podszeptow rozsadku stawiam na laczenie przyjemnosci z pozytecznoscia. z takim pozytkiem spolecznym, ktory bardzo lezy mi na sercu, szczegolnie powiazany z porzadkiem, bo przeciez hovki to sa psy z niemiec, a w niemczech to wiadomo jak sie do porzadku odnosza.
no wiec postanowilam zostac smieciarzem. smieciarą moze raczej biorac pod uwage feministyczne trendy jezykowe, ale wy mozecie mowic mi - smieciarka.
plusow ujemnych brak, plusow dodatnich jest az nadto: lubie zbierac piora gołębie, gumom do żucia dawac nowe życie po tym, jak ktos je wyplul, zbierac patyczki i obsmarkane chusteczki higieniczne, kawalki chlebka gołębiego i buleczki wyrzucone przez dwulatki z wozka.
ale uwaga, smieciarstwo to kariera nie dla kazdego. pogoda nie deszcz, wyjsc trzeba i jeszcze robic za odkurzacza. trzeba byc przygotowaną na to, ze zadnego dnia nie da sie przygotowac na wszystko, co sie wydarzy. ze kazdy dzien to jest inny i trzeba byc takim otwartym i flexible. dzisiaj na przyklad znalazlam, wyobrazcie sobie, zdechłą wysuszona myszke z rozczapierzonymi lapkami! PYCHA!
ja juz postanowilam.
dlugo sie zastanawialam i mimo podszeptow rozsadku stawiam na laczenie przyjemnosci z pozytecznoscia. z takim pozytkiem spolecznym, ktory bardzo lezy mi na sercu, szczegolnie powiazany z porzadkiem, bo przeciez hovki to sa psy z niemiec, a w niemczech to wiadomo jak sie do porzadku odnosza.
no wiec postanowilam zostac smieciarzem. smieciarą moze raczej biorac pod uwage feministyczne trendy jezykowe, ale wy mozecie mowic mi - smieciarka.
plusow ujemnych brak, plusow dodatnich jest az nadto: lubie zbierac piora gołębie, gumom do żucia dawac nowe życie po tym, jak ktos je wyplul, zbierac patyczki i obsmarkane chusteczki higieniczne, kawalki chlebka gołębiego i buleczki wyrzucone przez dwulatki z wozka.
ale uwaga, smieciarstwo to kariera nie dla kazdego. pogoda nie deszcz, wyjsc trzeba i jeszcze robic za odkurzacza. trzeba byc przygotowaną na to, ze zadnego dnia nie da sie przygotowac na wszystko, co sie wydarzy. ze kazdy dzien to jest inny i trzeba byc takim otwartym i flexible. dzisiaj na przyklad znalazlam, wyobrazcie sobie, zdechłą wysuszona myszke z rozczapierzonymi lapkami! PYCHA!
czwartek, 6 sierpnia 2009
protest
Subskrybuj:
Posty (Atom)